Na przeczytanie potrzebujesz 4 minut(y).
Kiedy w 2006 roku przygotowywałem się do matury ustnej z języka polskiego na podstawie książki “Rok 1984”, nawet do głowy mi nie przyszło jak realny scenariusz kreował George Orwell w swojej antyutopii. To fascynujące, że żyjemy w czasach, w których ludzie dzielą się z wielkimi firmami takimi jak Google czy Facebook informacjami, których nie ujawniają nawet swojemu partnerowi czy lekarzowi.
Mamy XXI wiek. Internetowi giganci przyzwyczaili nas do tego, że oferują nam niesamowicie zaawansowane technologicznie rozwiązania całkowicie za darmo. W ułamku sekundy Google potrafi przeszukać cały internet w poszukiwaniu konkretnej frazy, oferuje nam skrzynkę pocztową o pojemności wielokrotnie przekraczającej potrzeby przeciętnego internauty, dysk sieciowy do którego możemy mieć dostęp z dowolnego urządzenia, nieograniczoną przestrzeń na nasze zdjęcia, darmowy pakiet biurowy, kalendarz, doskonale działające mapy i wiele, wiele więcej…
Na potrzeby niniejszego artykułu dalej będę odnosił się tylko i wyłącznie do przykładu firmy Google, choć można by tu śmiało wykorzystać wiele różnych innych internetowych organizacji.
Czy usługi Google są naprawdę darmowe?
Muszę Cię zasmucić, ale nie są. Nie są, ponieważ płacimy za nie swoją prywatnością. Tak naprawdę sprzedajemy gigantowi z Kalifornii cały szereg, często wrażliwych informacji o nas, w zamian za dostęp do usług ułatwiających nam codzienne życie. Dane te, pozwalają na profilowanie nas poprzez analizę wzorców naszych zachowań, zainteresowań, czy nawet stanu zdrowia. Następnie za ich pomocą Google jest w stanie wyświetlać nam reklamy o treści, która potencjalnie może nas zainteresować lub wyświetlić wyniki wyszukiwania lepiej dopasowane do naszych oczekiwań. Jest to wykonywane w celu “sprzedaży nas” jako potencjalnego klienta firmom zajmującym się marketingiem, reklamą i sprzedażą.
Jak to wszystko się zaczęło?
Na przełomie wieku XX i XXI, internet wyglądał zupełnie inaczej niż dziś. Z uwagi na to, że nie był tak powszechnie dostępny, zjawisko reklamy pojawiało się tu znacznie rzadziej, a przede wszystkim nie były one tak dobrze profilowane.
Pierwszym, dużym złamaniem tego stanu rzeczy było wprowadzenie przez Google poczty e-mail (popularny dziś gmail.com), która chlubiła się tym, że w zamian za to, że jest darmowa, wyświetlała kontekstową reklamę (czyli reklamę dostosowaną do treści wiadomości, która była aktualnie wyświetlana). Dla przykładu: gdy wymieniałeś się korespondencją ze znajomym, który polecał Ci świetny środek do polerowania lakieru w samochodzie, całkiem przypadkiem obok mogła pojawić się reklama sklepu, który takie środki sprzedaje po okazyjnej cenie. Przedstawiane to było oczywiście jako benefit dla użytkownika, ale bardzo szybko internauci zorientowali się, że aby takie coś wykonać, Google musi czytać nasza korespondencję (czyli naruszać naszą prywatność) i na bieżąco ją analizować.
Od tamtej pory minęło kilka lat i stało się dla nas całkiem normalne dzielenie się z Google wszystkimi pytaniami jakie mamy wobec otaczającego nas świata, naszymi rozterkami, kalendarzem, zdjęciami, czy nawet pytaniami o objawy w zakresie naszego stanu zdrowia. Wszystko to z nadzieją, że uzyskamy szybką i konkretną odpowiedź na nurtujące nas pytanie oraz z poczuciem pewnej anonimowości, której nam brakuje rozmawiając z człowiekiem. Ale czy na pewno jesteśmy anonimowi?
Jakie informacje o mnie ma Google?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy sobie uświadomić co jest głównym celem zbierania danych na nasz temat. Gdy piszesz dowolną frazę w Google, zazwyczaj jeden lub więcej pierwszych wyników wyszukiwania to reklama. Reklamę tę wykupiła jakaś firma i płaci Google za to, że jest Ci właśnie wyświetlana:
Siłą Google jest to, że potencjalny reklamodawca zdaje sobie sprawę z tego, że są w stanie dotrzeć z jego reklamą do odpowiedniej grupy odbiorców. Pokusiłem się więc o analizę dokumentacji udostępnianej reklamodawcom pod kątem danych demograficznych, które mogą zostać wykorzystane do tego aby reklama trafiła do interesującej ich grupy docelowej. Jak czytamy na tej stronie https://support.google.com/google-ads/answer/2580383?hl=pl&ref_topic=3122881, Google posiada informacje na temat:
- Naszego wieku,
- Naszej płci,
- Dochodu gospodarstwa domowego,
- Statusu rodzicielskiego (czy mamy dzieci).
Brzmi nieźle, ale to dopiero początek… kopiemy dalej. 🙂
Zagregowane informacje odnośnie Twoich preferencji i zainteresowań, które posiada o Tobie Google (jeżeli masz włączony tryb personalizacji reklam) znajdziesz tutaj: https://adssettings.google.com/authenticated
Historia Twojej lokalizacji: https://maps.google.com/locationhistory
Historia Twojej aktywności na urządzeniu Android: https://myactivity.google.com/myactivity
Historia wyszukiwania w Google: https://www.google.com/history/ lub (https://myactivity.google.com/page?page=chrome&utm_source=my-activity)Nagrania zebrane z wykorzystaniem Asystenta Google (OK Google): https://myactivity.google.com/item?restrict=vaa
Informacje o Twoich kontaktach: https://contacts.google.com/?hl=pl
Historia wyszukiwania w YouTube: https://www.youtube.com/feed/history/search_history
Historia dokonanych rezerwacji: https://myaccount.google.com/reservations?pli=1
Historia zakupów: https://myaccount.google.com/purchases
Podsumowanie danych na Twoim koncie: https://www.google.com/settings/dashboard
Pobierz wszystkie swoje dane
Google udostępniło mechanizm umożliwiający Ci odbieranie Wszystkich posiadanych danych na Twój temat (łącznie z e-mailami, plikami z dysku Google, czy zdjęciami). Można to zrobić klikając w poniższy link:
https://www.google.com/takeout
Co mogę zrobić aby ograniczyć ilość danych, które Google ma na mój temat?
Świadomie, bądź nie, ale wszystkie z powyższych informacji na własne życzenie udostępniliśmy Google, w zamian za możliwość korzystania z technologii, którą oferuje. Jeżeli nie podoba Ci się, że te wszystkie informacje znajdują się na serwerach w chmurze i chciałbyś podjąć kroki mające na celu ich ograniczenie, nie musisz całkowicie rezygnować z ich usług.
-
- Staraj się korzystać z wyszukiwarki Google w trybie incognito. Tryb ten powoduje, że zapytania nie są wysyłane w imieniu Twojego zalogowanego konta i nie będą kojarzone wprost z Twoim kontekstem. Więcej o trybie incognito pisał Wiktor.
- Jeżeli chcesz mieć pewność, że Google nie skojarzy Twojej aktywności w wyszukiwarce z Twoim profilem, poza trybem incognito wykorzystaj VPN (lub TOR), który ukryje Twój prawdziwy adres IP.
- Korzystaj z alternatywnych usług, które przykładają większą wagę do Twojej prywatności. Przykładem takich usług jest wyszukiwarka Duck Duck Go lub przeglądarka Brave Browser.
- Ogranicz ilość usług “w chmurze” na rzecz aplikacji instalowanych bezpośrednio na Twoim komputerze (np. zamiast korzystać z chmurowego pakietu biurowego wykorzystaj instalowany lokalnie na Twoim urządzeniu).
- Ograniczaj ilość wrażliwych danych udostępnianych do chmury (np. przemyśl dwa razy, czy umieszczanie skanu Twojego dowodu osobistego na dysku Google jest absolutnie konieczne). Jeżeli musisz to zrobić, staraj się wykorzystywać szyfrowanie (np. zwykłe zaszyfrowanie pliku ZIP).
To tylko podstawowe rady, które zapewne można mnożyć. Podstawową zasadą którą należy się kierować jest przede wszystkim zdrowy rozsądek.
Na co dzień zajmujący się bezpieczeństwem IT w jednej z polskich instytucji finansowych. Entuzjasta nowych technologii. Fan nadgryzionego jabłuszka. Wielbiciel alternatywnych metod parzenia kawy.